Dobrze wiecie, jak lubię weekendy w rytmie slow, jak kocham celebrowanie poranków i chwili. Jak bardzo lubię żyć tu i teraz. Tym razem opuściliśmy nasze stare, dobre Cambridge na weekend i pojechaliśmy odkrywać nieznane nam dotąd oblicze Wielkiej Brytanii. Przed Wami Bournemouth i okolice w pełnej krasie!
BOURNEMOUTH
Na zaproszenie Eveliny z Vegan Island wybraliśmy się do Bournemouth, aby wspólnie spędzić cudowne trzy dni i odkrywać nieznane nam zakamarki brytyjskiego wybrzeża. Wschód słońca z butelką wina, wspólne puszczanie latawców, piknik na plaży, cudowna, regenerująca drzemka pod chmurką, zbieranie muszelek. Były też smoothie na śniadania, klify, widoki na morze rozpościerające się po horyzont, długie spacery i jeszcze dłuższe rozmowy. Nieudolne próby opalania, tajskie curry i brytyjskie fish&chips. Tym razem chciałabym, aby to zdjęcia opowiedziały historie. W ramach rekompensaty Arek nakręcił dla Was filmik. Tylko spójrzcie jak tam pięknie. No i zobaczcie, jak dobrze się bawiliśmy.