Nareszcie przyszedł czas kiedy mogę już z perspektywy czasu podzielić się z Wami moimi hitami jeśli chodzi o wyprawkę dla noworodka.
Mimo, że wiedziałam, że nie powinnam przesadzać z zakupami przed narodzinami Julki to jednak włączył mi się tryb „a co gdyby” i kupiłam kilka rzeczy, które okazały się totalnie zbędne. Ale może o tym innym razem. Dziś pokażę Wam kilka rzeczy, które ułatwiły nam życie z noworodkiem i z których korzystaliśmy przez długi czas.
Nosidło Kavka
My zdecydowaliśmy się na nosidło Kavka Handy, które jest nosidłem hybrydowym – jak pisze sam producent
Mieliśmy kilka podejść do chusty, ale niestety u nas się nie sprawdziła. Mam wrażenie, że źle Julkę w niej wiązałam i ciągle miałam poczucie, że mi zaraz z niej wypadnie.
Pierwszy raz użyliśmy nosidła jak Julka miała 4 miesiące gdy podróżowałam z nią sama samolotem. Niesamowicie mi ułatwiło podróż. Nosidło wiąże się łatwo, szczególnie kiedy nabierze się już wprawy. Julka siedziała w nim chętnie, nie raz zdarzyło jej się w nim usnąć.
Służyło nam naprawdę długo czy to w sytuacjach gdy wózek już parzył i potrzeba było zmienić nieco pozycję, czy na wycieczkach w górach. Podczas naszych kilkumiesięcznych wakacji w zeszłym roku korzystaliśmy z niego codziennie.
Nosidło wykonane jest z lnu więc sprawdzało się nawet w upały.
Nosidło kupiliśmy z drugiej ręki.
Otulacz Baby burrito od The Slings
Otulacz był naszym wybawieniem gdy Julka miała w okresie noworodkowym etap nieodkładalności. To był czas, w którym uśpienie jej na drzemkę było wyzwaniem, gdy moje plecy błagały o pomoc, a każda próba odłożenia Julki do łóżka kończyła się wybudzeniem i płaczem. I walcz tu zmęczona matko od nowa…
Ciasne otulenie pozwala zminimalizować odruch moro czyli nagłe wyprostowanie rączek i nóżek, który jest odpowiedzią na jakiś silny bodziec, w tym wypadku próbę odłożenia do łóżka.
Odruch moro zanika w 4-5 miesiącu życia. My otulaliśmy Julkę do 4 miesiąca gdy zaczęliśmy obserwować, że odruch ten powoli zanika oraz gdy zaczęła sama przewracać się z pleców na brzuszek.
O zaletach spowijania możecie poczytać tutaj.
Krzesełko do karmienia niemowląt Stokke Tripp Trapp
To kolejny wyprawkowy hit, który będzie nam służył jeszcze przez kolejne lata.
W pierwszych miesiącach życia korzystaliśmy z wkładki dla niemowlaka, która pozwalała na to, abyśmy mogli coś spokojnie zrobić w kuchni a Julka nas mogła bacznie obserwować, lub abyśmy mogli zjeść wspólnie posiłek. Julka od małego była przyzwyczajona, że wszyscy siadamy do stołu. W 6 miesiącu rozpoczęliśmy rozszerzanie diety i wtedy wkładkę dla bobasa zamieniliśmy na oparcie, tackę i pasy zabezpieczające przed wypadnięciem.
Krzesełko jest wykonane z solidnego drewna, łatwo się czyści, więc nie dość, że jest bardzo estetyczne to jednocześnie bardzo praktyczne.
Od jakiegoś czasu Julka już odmawiała wchodzenia do krzesełka z tą szyną do siedzenia i tacką więc to usunęliśmy i teraz siedzi już bez zabezpieczenia. Można ją swobodnie dosunąć do stołu. Podnóżek można z łatwością regulować i dostosować do wzrostu dziecka.
Mamy też Stokke Steps, które łatwo się składa i korzystamy z niego w podróży, jednak jest dużo mniej stabilne, a nogi są rozstawione dosyć szeroko więc miałam wrażenie, że ciągle się o nie potykam. Nie dało się go tak łatwo dosunąć do stołu jak krzesełka Tripp Trapp. Ale zdecydowanie spełniało swoje funkcje w podróży (i jest zdecydowanie bardziej godne polecenia niż krzesełko z Ikei, które dla mnie było bardzo mało stabilne).
Wanienka Shnuggle
Wybór pierwszej wanienki nie był dla mnie łatwy, ale po obejrzeniu kilku poleceń na YouTubie zdecydowałam się na wanienkę Shnuggle dla noworodków.
To coś trochę jak wiaderko, ale nie do końca, bo w tej wanience jednak bobas siedzi w pozycji półleżącej i ma wygodne wgłębienie na pupę. Julka kochała tę wanienkę i każdej kąpieli towarzyszyło sporo śmiechu i radości, szczególnie, że wanienkę stawialiśmy na pralce i dzięki temu mogła się też obserwować w lustrze.
Bardzo dobrze wspominam pierwsze kąpiele, bo łatwo się bobaskę do niej wkładało, leżała sobie w miarę stabilnej pozycji i można było ją umyć, bez strachu, że się poślizgnie i zanurzy główkę.

Wanienka Stokke Flexi
Naszą drugą wanienką, z której korzystamy do dzisiaj, jest wanienka Stokke Flexi. Na początku korzystaliśmy jeszcze z tej dodatkowej nakładki dla noworodka, ale niestety Julka jej nie lubiła. Więc tak naprawdę dopiero kiedy zaczęła siedzieć wanienka zaczęła nam się sprawdzać.
Z plusów:
- składa się więc nie zajmuje dużo miejsca w łazience
- ma korek, który pod wpływem zbyt gorącej wody zmienia kolor na czerwony
- ma antypoślizgową podstawę
- może służyć nawet do 4. roku życia

Gryzaki Mombella
Gryzaki Mombella były nas hitem nie tylko w okresie ząbkowania. Julka lubiła się nimi bawić, trzymać sobie w ręce i oczywiście wkładać do buzi i masować obolałe dziąsła.
Miała czterech faworytów:
Bezprzewodowa niania elektroniczna
Zrobiliśmy rozeznanie w internecie i na grupach parentingowych i zdecydowaliśmy się na model Xblitz Kinder 500. Trochę nie mamy porównania do innych produktów tego typu, ale kamerka i monitor Xblitz Kinder spełnia swoją rolę. Choć muszę przyznać, że byłam zaskoczona, że kamerka musi być zawsze podłączona do prądu. W opisie producent pisze „bezprzewodowa niania elektroniczna” więc chyba stąd moje wyobrażenie, że jednak można korzystać z niej bezprzewodowo. Monitor można naładować i korzystać z niego bez kabla, bateria wytrzymuje 3-4 godziny.
Leżaczek BabyBjörn
Długo się zastanawiałam czy dodać leżaczek BabyBjörn do tej listy, ale chyba byłabym niesprawiedliwa pomijając go. Nie służył nam jakoś wyjątkowo długo i intensywnie, ale był pomocny, gdy Julka nie chciała leżeć, była już coraz bardziej ciekawa świata i chciała wszystko obserwować. Mam koleżanki, których dzieci kochały BabyBjörna i potrafiły w nim zasnąć, albo samemu się bujać i przy tym się świetnie bawić. U nas takiego zachwytu nie było. Ale był bardzo pomocny gdy musiałam coś zrobić w kuchni bez dziecka na rękach, albo gdy chciałam wziąć szybki prysznic. Ratował mnie też na samym początku gdy jeszcze walczyliśmy z karmieniem piersią i musiałam ściągać mleko laktatorem, a Julka nie chciała leżeć. Delikatne bujanie nogą pomagało wytrzymać te 10 minut gdy nie mogłam jej mieć na rękach.
Kupiliśmy leżaczek BabyBjörn z drugiej ręki i w zestawie były takie drewniane zabaweczki, które można było obracać.
Mydełko do odplamiania Dr Beckmann
Na koniec rzecz niezwykle praktyczna, bez której musielibyśmy pewnie większość Julki garderoby spisać na straty. Mydełka do odplamiania Dr Beckmann używaliśmy od samego początku gdy zdarzyło się, że pieluszka przeciekła do dnia dzisiejszego gdy ubranka poplamione są od jedzenia, mazaków czy błota. To jest produkt do zadań specjalnych, który polecam każdemu. Plamę moczę wodą, zapieram mydełkiem, zostawiam do wyschnięcia a potem piorę normalnie w pralce.