CZYM JEST DLA MNIE SLOW TRAVEL

Muszę przyznać, że nieco obawiałam się opublikować ostatni wpis o slow travel. Opowiedziałam w nim, jak zmieniliśmy nasze nastawienie i sposób podróżowania. I spodziewałam się tego, że nie jest to sposób podróżowania, który przypadnie wszystkim do gustu. Jednak dyskusja, która rozgorzała po publikacji przerosła moje najśmielsze oczekiwania.

Trudno doszukiwać się oficjalnej definicji slow travel. Pewnie dlatego, że trudno jest jednoznacznie stwierdzić czym podróżowanie w rytmie slow jest. Ale czy aby na pewno potrzebujemy definicji? Czy potrzebujemy definiować, określać, charakteryzować? Dziś opowiem Wam czym dla mnie jest slow travel, jednak wierzę głęboko, że nie ma jednego właściwego i idealnego sposobu na podróżowanie, które zadowoli wszystkich. Chciałabym jedynie podzielić się z Wami moimi doświadczeniami, które sprawiły, że jesteśmy szczęśliwsi, bardziej zrelaksowani i czerpiemy zdecydowanie więcej z nowych miejsc. Jesteście gotowi na podróż w rytmie slow?

W komentarzach do poprzedniego wpisu o slow travel pojawiły się niejako wątpliwości. Padły pytania czy w takim razie w ogóle nie planujemy? Czy po prostu jedziemy i łazimy po przypadkowych uliczkach? Jak to wygląda w praktyce?

NIE PLANUJ ZBYT SZCZEGÓŁOWO

Nadal planuję. Nadal czytam o miejscu, do którego jedziemy, a to wszystko po to, aby poczuć klimat danego miasta. Aby zrozumieć jego historię, a potem móc ją odkrywać i konfrontować kiedy już jesteśmy na miejscu. Przestałam jednak obsesyjnie zaznaczać milion punktów, które koniecznie musielibyśmy zobaczyć. Zaczęłam robić selekcję, a przy tym czytać również blogi, które często są lepszym źródłem informacji niż niejeden przewodnik. Lubię pewne miejsca bardziej niż inne, więc kiedy czytam czyjeś wrażania z wizyty w danym muzeum, restauracji, parku, łatwiej mi wywnioskować czy to miejsce przypadnie mi do gustu. Przestałam też ślepo ufać listom TOP10 do zobaczenia w danym miejscu. Wolę czasami zejść z turystycznych szlaków, wstąpić do małych kawiarni pełnych lokalsów, którzy przed pracą wpadają na szybką kawę. Wolę zajrzeć do małego bistra, które serwuje prawdziwe lokalne jedzenie, niż do pełnej turystów restauracji w centrum miasta.

Nasz plan jest dosyć luźny, dajemy się ponieść chwili i emocjom oraz temu co ma chwili w obecnej do zaproponowania odwiedzane miejsce. Przypadkowo napotkany targ staroci, idealny punkt widokowy, ciekawie wyglądająca kawiarnia. Muzyka na żywo w małej knajpie, food truck czy wino wypite wieczorem z widokiem na panoramę miasta, często na dłużej zapadają w pamięci niż np. najstarszy budynek w danej dzielnicy. Czasami takie spontaniczne decyzje są najlepsze.

LICZY SIĘ JAKOŚĆ A NIE ILOŚĆ

Od pewnego czasu staram się unikać tłumów (choć to dosyć trudne zadanie), nie odhaczam kolejnych miejsc z długiej listy zabytków. Wolę przysiąść na trawie w parku, obserwować otaczających mnie ludzi, kupić lokalne piwo i przekąski i rozmawiać. Też macie wrażenie, że mimo iż spędzacie z bliskimi czas, to ze sobą nie rozmawiacie? Czasami właśnie trzeba oderwać się od codziennych obowiązków, rutyny, zorganizować krótki wypad, nawet do pobliskiego miasta i odkrywając uroki tegoż miejsca odkrywać też, co się wydarzyło ostatnio w życiu naszych bliskich. Staramy się z Arkiem pielęgnować te chwile spędzane razem. Przekonujemy się, że nie o ilość, ale o jakość w tym wszystkim chodzi.

Dlatego tak ważny jest research przed wyjazdem, aby na miejscu nie tracić czasu na to, co i tak wiemy, że nie przypadnie nam do gustu. Kierujmy się instynktem, wskazówkami znajomych, blogerów. Wybierajmy te miejsca, w których znajdziemy coś interesującego, coś co pozostanie w naszej pamięci na długo.

SMAKUJ, KOSZTUJ, PRÓBUJ

W podróżach uwielbiam smakowanie nowych miejsc. Arek jest mistrzem w wyszukiwaniu miejsc, w których można naprawdę dobrze zjeść. Już od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie wpis właśnie o tym – jak wyszukiwać miejsca z pysznym, lokalnym jedzeniem i atmosferą idealnie oddającą klimat odwiedzanego miasta.

Często nasze podróże kojarzą mi się z konkretnym daniem, smakiem bądź zapachem. Najbardziej lubimy małe bistra, w których panuje niezobowiązująca atmosfera, w których jedzenie jest świeże i w których możemy podglądać lokalną społeczność podczas biesiadowania. Pamiętam maleńką restauracyjkę na Minorce, która była wręcz oblegana. Musieliśmy czekać na stolik, lecz nawet czekanie było przyjemne. Kupiliśmy po butelce zimnego piwa i przed lokalem wraz z tłumem Hiszpanów czekaliśmy na swoją kolej. W międzyczasie podejrzeliśmy co lądowało na talerzach innych i dzięki temu wybór był łatwiejszy. Spróbowaliśmy genialnego, domowego wina, które podawane było w nietypowych małych, niskich miseczkach. Do tego świeże owoce morza, ryby, wędliny… Kuchnia hiszpańska i włoska to moje ulubione!

Innym sposobem na próbowanie lokalnych smakołyków są targi. Tutaj, jak nigdzie indziej, można poczuć klimat danego miejsca. Wystarczy rzucić okiem na sprzedających, na jakość produktów, na czystość miejsca, aby ocenić z czym mamy do czynienia. Krzyk przekupek, intensywne zapachy ziół czy potraw, niecodzienne produkty. Uwielbiam w ten sposób poznawać zwyczaje mieszkańców. Wiele bym dała, żeby choć na chwilę przenieść się do Madrytu na Mercado de San Miguel , do Cusco, do Marrakeszu czy do Bolonii!

ROZMAWIAJ Z LOKALSAMI

Nie jesteś pewien co teraz robić? Nie wiesz gdzie pójść? Gdzie zjeść? Kilka słów zamienionych z mieszkańcami danego miejsca może być niezwykle interesującym doświadczeniem. Możesz dzięki temu ocenić jacy są tu ludzie. Czy są otwarci, przyjaźni, a może małomówni i nieufni? Nigdy nie spotkaliśmy się z nieprzyjaznymi ludźmi. Często ich sugestie i wskazówki doprowadzały nas do ciekawych miejsc. Pamiętam jak podczas naszej podróży na Sycylię zagadaliśmy do właściciela małej vinoteki, który jak się okazało, miał kiedyś dziewczynę imieniem Małgorzata, piękną Polkę, za którą tęsknił każdego dnia… Wieczór skończył się tak, że spróbowaliśmy najlepszych win z regionu, upiliśmy się na całego i rozmawialiśmy do późnej nocy. Do tej pory z sentymentem wspominamy tę noc…


Kocham podróże i wiem, że to odkrywanie nowych zakątków na świecie daje mi ogromne poczucie szczęścia. Dlatego chcę to robić z głową, wyciskając z każdej minuty to co najlepsze. Jednak każdy z nas musi sobie odpowiedzieć co to najlepsze dla niego znaczy. Ja wiem, że slow travel to ścieżka, którą chcę kroczyć.

 

Categories wskazówki zwiedź ze mną świat

About

Wciąż szukam swojego miejsca na ziemi. Mieszkałam prawie rok we Włoszech, potem 4 lata w UK w przepięknym Cambridge. Kolejne dwa lata spędziłam w Australii gdzie spełniałam swoje podróżnicze marzenia. Teraz wywiało mnie na mroźną północ Norwegii, gdzie znów odkrywam uroki życia w rytmie slow. Przeżywam ogromną fascynację minimalizmem, ideą slow life, a więc i slow travel. Kocham zieloną herbatę i dobrą książkę. Chętnie opowiem Wam jak zmieniam swoje życie i otaczającą mnie rzeczywistość.