Pod tym przewrotnym tytułem kryją się moje bardzo osobiste przemyślenia. Koniec roku i sporo wolnego czasu w podróży, gdy nareszcie miałam chwilę żeby wziąć oddech i pomyśleć na spokojnie, skłoniły mnie do pewnych przemyśleń. I oto ich wynik.
JAK SIĘ ZMOTYWOWAĆ DO DZIAŁANIA?
Jestem pewna, że to nie pierwszy raz widzisz takie pytanie. I chyba tutaj się to wszystko zaczęło. W poszukiwaniu swojej drogi szukałam motywacji i natrafiłam na sporo wartościowych treści, które głosiły jedno. Zmotywuj się do działania, ciężko pracuj, działaj tu i teraz, bo inaczej nie odniesiesz sukcesu. Wpadłam w pułapkę i nagle straciłam grunt pod nogami.
Ale od początku.
W tym roku dotarło do mnie, że praca, którą wykonuję doprowadza mnie jedynie do frustracji. Powoli zaczynałam rozumieć, że praca biurowa od 9-17 od poniedziałku do piątku nie jest dla mnie. W dodatku wiem, że nie mam żadnych możliwości rozwoju, a czynności, które wykonuje są bardzo powtarzalne. Z każdym dniem byłam coraz bardziej sfrustrowana i nieszczęśliwa. Wracałam z pracy zmęczona, mimo, że tak naprawdę niewiele zrobiłam. Bo przecież tylko siedziałam przy biurku. Zaczęłam się zagłębiać w książki motywujące, zaczęłam dołączać do biznesowych grup na Facebooku, rozmawiać z przedsiębiorczymi kobietami, brałam też udział w grupie mastermindowej. Na co dzień słuchałam podcastów i czytałam inspirujące artykuły i książki polecane przez ekspertów. Wyrok był jeden: musisz natychmiast stworzyć produkt i zacząć go sprzedawać. W mojej głowie zaczęły kołatać pytania: produkt fizyczny czy produkt on-line? Może kurs on-line? A może jednak coś namacalnego? Gdzie otworzyć biznes? W Polsce? W Wielkiej Brytanii? Z każdym dniem pojawiało się więcej pytań, zaczęłam to wszystko spisywać, radzić się.
I tak mijały miesiące. Po pewnym czasie przyszedł kryzys. Nic sensownego nie wymyśliłam. Nie będę człowiekiem sukcesu. A wszyscy ze wszystkich stron nawołują: zacznij zarabiać pieniądze! Zrób jeszcze ten kurs on-line, dołącz do tej grupy, przeczytaj to… Nagle zamiast się motywować odczułam ogromne uczucie pustki i porażki. No bo jak to, wszystkim dookoła się udaje, a ja nawet nie mam pomysłu?
ZWOLNIJ
A potem nadszedł czas, gdy zrozumiałam, że najważniejsze to robić w życiu wszystko w swoim tempie. Znaleźć odpowiedni balans, inspirować się, działać, ale w zgodzie ze sobą. Zrozumieć, że to wszechobecne pojęcie sukcesu wcale nie musi nam odpowiadać. No bo czym dla Ciebie jest sukces? Czy aby na pewno tym samym co dla mnie?
Zastanów się czy warto.
W żadnym wypadku nie namawiam Was do porzucenia wszelkich motywujących i inspirujących lektur, grup, wyzwań. Namawiam jedynie do znalezienia balansu. Do tego, aby pośród tych wszystkich działań znaleźć czas dla bliskich, przyjaciół. Aby od czasu do czasu poczytać coś luźniejszego, obejrzeć zabawną komedię. Napić się kawy w dobrym towarzystwie, pójść na spacer.
NIE PORÓWNUJ SIĘ DO INNYCH
To dla mnie najtrudniejsza z poruszanych w dzisiejszym wpisie kwestii. To mój odwieczny problem. Porównuję swoje ciało, swoje zwyczaje, bloga, osiągnięcia, zainteresowania…
Od pewnego czasu walczę z tym, bo wiem, że porównywanie nie zaprowadzi mnie do nikąd. Że tylko wewnętrznie się wyniszczam, próbując umniejszać swoim osiągnięciom, swoim doświadczeniom. I zamiast się skupić na rzeczach pozytywnych, które dotyczą bezpośrednio mnie, skupiam się na kimś innym – zupełnie bez sensu.
Nie porównuj swojego początku do czyjegoś środka.
Nie wiem gdzie i kiedy przeczytałam pierwszy raz ten cytat, ale od tamtej pory powtarzam go sobie w głowie dosyć często. Jak mogę porównywać się do kogoś kto prowadzi bloga od kilku lat? Jak mogę się porównywać się do kogoś kto ma w tym dużo więcej doświadczenia niż ja? No jak? Na przedbiegach jestem na straconej pozycji.
Chciałam aby blog wyglądał pięknie, chciałam mieć cudne logo, profesjonalne zdjęcia. Tylko to nie byłby mój blog, bo ani nie miałam pojęcia o kodowaniu, ani o grafice, ani o fotografii. A Dreamer’s Life dojrzewa ze mną, jest odzwierciedleniem tego na jakim jestem teraz poziomie. Głośno potrafię powiedzieć, że wygląd bloga mnie satysfakcjonuje, logo mi się nie podoba, a zdjęcia są lepsze. Ale obiecuję sobie, że będę dążyć do jednego – do tego aby było lepiej.
Wiecie co zaczęłam robić? Zaczęłam porównywać się do siebie. Do tego kim byłam wczoraj, rok temu czy dekadę temu. Staram się wyciągać wnioski i udoskonalać siebie, według swojej miary, według swoich standardów. Miewam gorsze dni, ale wtedy jak tantrę powtarzam ten cytat, myślę o jakimkolwiek maleńkim sukcesie i staram się odgonić czarne chmury.
Postanowiłam, że dam sobie czas. Nie porzuciłam myśli o odejściu z pracy i znalezieniu swojej ścieżki kariery. Postanowiłam jednak, że nie będę sobie narzucać presji, bo dojrzałam do tego, by powiedzieć wprost, że to mnie tylko unieszczęśliwiało. Życie jest tylko jedno i róbmy, działajmy, twórzmy, ale w zgodzie ze sobą i ze swoim tempem.
W życiu potrzebny jest balans. We wszystkim.