Henningsvær to chyba moja ulubiona miejscowość na Lofotach. Przepięknie położona mieścina na kilku wyspach połączonych mostami. Góry wyrastające wprost z morza, skrzeczące mewy, turkusowa, krystalicznie czysta woda, a do tego wyjątkowy klimat, który panuje w tym miejscu. Już się nie zastanawiaj co zobaczyć na Lofotach. Zacznij przygodę na tym pięknym archipelagu od zobaczenia Henningsvær.
Trudno to opisać, ale są miejsca, które odwiedzamy i od razu czujemy się w nich dobrze – tak właśnie było w tym przypadku. To miejsce znane nie tylko z połowu ryb, ale również ze sportów wspinaczkowych czy maleńkich sklepików z rękodziełem.
Sauna i pyszna restauracja w Trevarefabrikken
Swoją wizytę w Henningsvær rozpoczęliśmy od relaksu w saunie w Trevarefabrikken (w chwili obecnej wynajęcie sauny to koszt 750nok – przed czasami korona wirusa do sauny wstęp kosztował 250nok od osoby, teraz trzeba wynająć ją w całości, więc jest to fajna sprawa dla grup bądź rodzin). Ta sauna nam się marzyła odkąd przypadkowo Arek natknął się na jej zdjęcie na Instagramie. Mała, drewniana konstrukcja, z jedną przeszkloną ścianą wychodzącą wprost na skały i morze, w którym można się zanurzyć, aby schłodzić się nieco pomiędzy sesjami w saunie.
Trevarefabrikken to miejsce stworzone przez dwóch braci, którzy w 2014 roku wybrali się na Lofoty i będąc w Henningsvær poznali w barze muzyka, z którym wybrali się na hike na pobliską górę Festvågtind, z której rozpościera się zapierający dech w piersiach widok na miasteczko, ale również na maleńkie wyspy usiane na morzu, które ma taki kolor, że aż trudno uwierzyć, że jest prawdziwe. To naprawdę widoki kojarzące się z tropikami, a nie z krajobrazem za kołem podbiegunowym. Dla mnie to była ogromna niespodzianka!
Podczas tej wyprawy muzyk napomknął, że w miasteczku jest stara fabryka na sprzedaż. Następnego dnia bracia wybrali się na spotkanie z właścicielem, który opowiedział im o budynku, w którym ponad 70 lat trwała przemysłowa produkcja – od obierania krewetek, po obróbkę drewna i wędzenie węgorzy. Kilka dni później bracia za ostatnie oszczędności kupili starą fabrykę, którą na przestrzeni lat przekształcili w bar (stworzony z drewna wyrzuconego przez morze), restaurację, kawiarnię i hotel. Od 2017 odbywa się tam również festiwal muzyczny. Kocham takie historie!
My jedliśmy tam genialną pizzę z pieca opalanego drewnem, a wieczorem wegańskie curry (trafiliśmy na social night podczas, której serwują jedno danie a jego cena wynosi 100nok).
Więcej przeczytacie na ich stronie: https://www.trevarefabrikken.no/our-story
Gdzie zjeść? Co zobaczyć?
Mimo że Henningsvær jest maleńkie (według danych z 2018 roku ma zaledwie 510 mieszkańców) to ma naprawdę sporo do zaoferowania. Jest tu galeria sztuki Kaviar Factory, w której mieści się również sklepik ze sztuką użytkową. Kilka urokliwych kawiarń, ze stolikami na zewnątrz, sklepiki z rękodziełem oraz nasz kolejny faworyt jeśli chodzi o dobre jedzenie – Klatrekaféen, w której jadłam zupę rybną, o której marzę codziennie od kiedy jej spróbowałam! To miejsce znane jest również ze szkoły wspinaczkowej. Więc jeśli marzycie o przygodzie na Lofotach to może warto pomyśleć o nauce wspinaczki? Miejscówek tutaj nie brakuje! Zimą za to można wynająć przewodnika i zjechać z jednego z okolicznych szczytów.
Słynnne boisko do piłki nożnej w Henningsvær
Henningsvær możecie również kojarzyć ze względu na malowniczo położone boisko do piłki nożnej. To jedno z najbardziej fotografowanych obiektów na Lofotach! Widok z lotu ptaka na to miejsce robi ogromne wrażenie! Jak widzicie na poniższych zdjęciach w pobliżu boiska stoją specjalne, drewniane konstrukcje, na których suszy się tørrfisk czyli tradycyjny norweski, suszony dorsz.
Festvågtind
Festvågtind to szczyt położony na wysokości 541 m n.p.m. z oszałamiającym widokiem na morze i na rybacką wioskę Henningsvær. Auto można zostawić na kilku małych parkingach, które znajdują się na końcu wyspy Austvågøy (trudno je przegapić), a początek szlaku znajduje się nieco ukryty w krzakach (spójrzcie na mapkę poniżej). Trasa to około 3km w dwie strony. Cała trasa jest dosyć stroma, więc warto mieć to na uwadze.
Przy Heiavatnet można skręcić w prawo i już na tej wysokości można zachwycać się pięknymi widokami. Jest tam kilka punktów widokowych, z których można strzelić pamiątkową fotkę.
Natomiast skręcając w lewo wchodzimy na kamienisty szlak, który prowadzi prosto na szczyt. My byliśmy na początku lipca i mimo przyjemnej pogody na dole, na szczycie było mgliście i chłodno, więc warto pamiętać o dodatkowej warstwie, aby nie zmarznąć.

Gdzie spać w Henningsvær?
Jako, że szczególnie latem kochamy spać na dziko w namiocie, ewentualnie na pięknie położonych kempingach zdecydowaliśmy się na tę opcję. Miejsc noclegowych w Henningsvær nie brakuje, my jednak wybraliśmy nocleg na dziko na Rørvikstranda, małej plaży w zatoczce z turkusową wodą oddaloną o 7km od centrum miasteczka. Przy plaży znajdują się toalety płatne 10nok. Do późnego wieczora siedzieliśmy przy ognisku, popijaliśmy wino, smażyliśmy ser nad ogniem i podziwialiśmy genialne widoki. Turkus wody potrafi przyprawić o zawrót głowy!
Jak Wam się podobała krótka wycieczka po Henningsvær? Byliście kiedyś na Lofotach? Jeśli nie to co chcielibyście najbardziej zobaczyć? Czy boisko w Henningsvær jest na Waszej liście must see?
Poprzednie wpisy z Lofotów znajdziecie tutaj.