Był czas, że unikałam Londynu. Wydawał mi się wiecznie zatłoczony, bez duszy. Moje odczucia zaczynały powoli się zmieniać, kiedy oprócz typowo turystycznych miejscówek, zaczęliśmy odkrywać to jego inne oblicze.
Pełne straganów vintage, targów kwiatowych, przyjaznych kawiarni, w których londyńczycy spędzają całe dnie pracując na komputerze. Kiedy odkryliśmy, jak wiele smacznych miejscówek kryje w sobie to miasto i niekoniecznie muszą to być puby serwujące burgery i rybę z frytkami (chociaż nie mam nic przeciwko od czasu do czasu!).
Pamiętam kiedy pojechaliśmy do Londynu na bieg organizowany przez Nike w Victoria Park. Zaparkowaliśmy w Hackney i pamiętam moje ogromne zdziwienie, gdy na każdym rogu musieliśmy przystanąć, by na spokojnie podziwiać kolorowe murale. Zapaliła mi się czerwona lampka.
W styczniu zeszłego roku miałam małe podejście do Angel. Przyjechałam do Londynu sama i skuszona poleceniami Agi z I saw pictures, zajrzałam tam na śniadanie. Było dosyć wcześnie, a kolejka przed Breakfast Clubem była już spora, a sprzedawcy niespiesznie rozkładali swoje stanowiska z biżuterią, odzieżą i meblami vintage. Skusiłam się na śniadanie w maleńkiej kawiarni, usiadłam przy oknie i ze smakiem popijałam mocną zieloną herbatę, obserwując mokre ulice. Smak owsianki z kompotem z truskawek pamiętam do dziś.
Ale momentem przełomowym była nasza kwietniowa wizyta, kiedy zatrzymaliśmy się u znajomej, która mieszka na Shoreditch. Po kilku pierwszych krokach po Brick Lane w sobotnie popołudnie, zakochałam się bez pamięci. Długa kolejka po bajgle w kultowej piekarni otwartej 24 godziny na dobę, maleńkie kawiarnie, witryny z ubraniami vintage, małe galerie sztuki i miniaturowe sklepy młodych projektantów. Nad Subwayem grał zespół, a nad ulicą latały bańki. Ludzie tańczyli, a my porozumiewawczo spojrzeliśmy na siebie. To nasze klimaty.
Jeśli chcecie poczuć prawdziwy klimat tego miejsca koniecznie obejrzyjcie filmik Arka z tego wypadu.
Od tamtej pory chętnie wracamy na Shoreditch. Żałuję, że nie mieliśmy jeszcze okazji bliżej poznać Hackney, ale jeszcze przecież nic straconego. Latem tylko przeszliśmy się nad kanałem, ale tłumy skutecznie nas przepędziły. Spędziliśmy za to przyjemne popołudnie, słuchając muzyki na żywo, pijąc zimne piwo i zajadając pyszne jedzenie z grilla w The Plough at Swan Wharf.
MIEJSCÓWKI WARTE POLECENIA
Brick Lane Beigel Bake
159 Brick Ln, London E1 6SB
Najlepsze bajgle pod słońcem. Ceny są bardzo niskie, bo za bajgla z wędzonym łososiem i serkiem zapłacimy jedyne £1,20. Furorę robią bajgle z soloną wołowiną, piklami i musztardą, ale to już wydatek rzędu £4,20. Piekarnia otwarta jest 24h na dobę, więc to idealna miejscówka po imprezie. Kolejki są tutaj przez calutki dzień.
The Plough at Swan Wharf
60 Dace Rd, London E3 2NQ
Świetne miejsce z duszą, gdzie latem londyńczycy wypoczywają nad wodą, wsłuchując się w dobrą muzykę i zajadając coś z grilla bądź regularnego menu. Postindustrialne klimaty w połączeniu z kolorowymi muralami i sznurkami światełek tworzą magiczne połączenie. Meble są z odzysku.
Boxpark
2-10 Bethnal Green Road, London E1 6GY
To bardzo ciekawy projekt łączący designerskie małe sklepiki i knajpki z jedzeniem z całego świata. Dolna część kontenerów przeznaczona jest na sklepy, w których można kupić designerskie ubrania, biżuterię a także pięknie dekorowane wypieki.
Ja spróbowałam wegańskiej zupy z Cook Daily (knajpka nr 55), która była idealnym wyborem w ten chłodny, zimowy dzień. Rozgrzała mnie porządnie – tego potrzebowałam. Marta zdecydowała się na pad thai z Home (knajpka nr 53) a Arek na mięso z grilla (nie pamiętamy nazwy). Świetny klimat, w Boxparku organizowane są również koncerty czy poranki z jogą.
Appestat
102 Islington High Street, N1 8EG
Urocza kawiarnia serwująca bardzo dobre jedzenie. Świetna owsianka, genialne full English breakfast (zdaniem Arka!), przepyszne The Lean Green czyli wegetariańskie śniadanko i bardzo dobre tosty z awokado. Przyjazny wystrój, miła obsługa i pyszna macha. Bardzo dobry sposób na rozpoczęcie dnia. Appestat znajduje się kilka kroków od stacji metra Angel.
Darmowe atrakcje
Columbia Road Flower Market
O targu kwiatowym na Columbia Road pisałam już kiedyś. Więc jeśli macie ochotę na spacer ulicą pełną różnokolorowych kwiatów i krzyków przekupek to koniecznie zajrzyjcie tutaj.
Sky Garden
To świetna miejscówka, zarówno dla tych, którzy chcą spojrzeć na Londyn z góry i nie chcą zrujnować swojego budżetu, ale również dla tych, którzy mają ochotę na kolację i drinka w luksusowej restauracji. Sky Garden to miejsce niezwykłe, bo jest to przeszklony wieżowiec, w którego wnętrzu mieszczą się ogrody. Widok na Tamizę, pobliskie Tower of London czy Katedrę św. Pawła to coś co zostaje w pamięci na długo.
O tym jak zdobyć darmowe bilety na tę atrakcję pisałam we wpisie w całości poświęconym Sky Garden.
Tate Modern
Tate Modern Gallery to miejsce warte odwiedzenia nie tylko przez koneserów sztuki z całego świata. Na 10 piętrze galerii znajduje się taras, z którego rozpościera się przepiękny widok na miasto. Tamiza i znajdująca się naprzeciwko Katedra św. Pawła w świetle zachodzącego słońca zrobiła na nas ogromne wrażenie.
Lubicie Londyn? Mam nadzieję, że tym postem pokazałam Wam, że w Londynie można się zatracić i to nie tylko w tych czysto turystycznych miejscach, które znajdziecie w tradycyjnych przewodnikach. Kocham w tym mieście to, że za każdym razem odkrywam coś nowego, fajnego.
Jak Wam się podobała ta wycieczka?