kosmetyki-naturalne-maseczki

O PASJI DO KOSMETYKÓW NATURALNYCH – WPIS GOŚCINNY KASI RÓWNY

Dzisiaj po raz pierwszy w historii bloga mam przyjemność gościć u siebie inną blogerkę. To niezwykłe, z jak wielką pasją człowiek potrafi opowiadać o swoim hobby. Kasia dzisiaj opowie Wam o tym, dlaczego warto stosować kosmetyki naturalne, przekona, że tworzenie kosmetyków w domowym zaciszu wcale nie jest drogie ani skomplikowane. Zresztą, przekonajcie się sami! Przed Wami Kasia Równy, którą na co dzień możecie znaleźć na Kasia Równy Blog.

 

KASIU, OPOWIEDZ NAM PROSZĘ W KILKU SŁOWACH O SOBIE. CO ROBISZ, CZYM SIĘ ZAJMUJESZ, GDZIE MIESZKASZ?

kasia-rownyPrzede wszystkim – dziękuję za zaproszenie, bardzo mi miło gościć na Twoim blogu!

Z wykształcenia jestem mgr inż. biotechnologii ze specjalizacją w technologii leków i kosmetyków. Od dziecka miałam wszechstronne zainteresowania i naturę eksperymentatora, dlatego ten interdyscyplinarny kierunek był strzałem w dziesiątkę!

Jeszcze przed ukończeniem studiów odbyłam roczny staż w laboratorium biochemii i genetyki molekularnej na University of Virginia w USA. To doświadczenie niesamowicie mnie rozwinęło i wiele nauczyło. Po pewnym czasie zorientowałam się jednak, że nie jestem stworzona do pracy naukowej. Pasjonujące zagadnienia to jedno, ale codzienna praca okazała się żmudna i bardzo indywidualna. Ja potrzebuję być w kontakcie z ludźmi i współpracować z nimi.

Po powrocie do Polski zaczęłam interesować się naturalnymi kosmetykami i zapragnęłam zajmować się właśnie tym. Pierwszym krokiem było organizowanie warsztatów kosmetycznych. Wspaniałe doświadczenie! Niestety, na każde warsztaty może przyjść maksymalnie 10-12 osób. Aby docierać do większej grupy odbiorców wystartowałam z blogiem i Facebookiem oraz konsultacjami indywidualnymi online.

Moją drugą pasją są języki obce. Znam angielski, niemiecki i hiszpański. Teraz mieszkam w Paryżu i mam okazję uczyć się francuskiego. Sprawia mi to nieopisaną radość!

CZY SŁUSZNIE PRZYPUSZCZAM, ŻE SKORO ZAINTERESOWAŁAŚ SIĘ KOSMETYKAMI NATURALNYMI W PEWNYM MOMENCIE COŚ ZACZĘŁO CI PRZESZKADZAĆ W TYCH DROGERYJNYCH. MYLĘ SIĘ?

Zaskoczę Cię – nie do końca tak było. Moja skóra jest raczej odporna, rzadko reaguje alergicznie, nie sprawia większych problemów. Początkowo zafascynował mnie sam proces tworzenia kremów od strony technicznej. Zahipnotyzował mnie moment, w którym olej i woda mieszają się, tworząc puszysty, biały krem. Surowce naturalne były najłatwiej dostępne, poza tym opisy składników kusiły wspaniałymi właściwościami, dlatego to z nimi zaczęłam moje eksperymenty.

Kiedy zaczęłam używać swoich mieszanek, okazało się, że faktycznie dają o wiele lepsze efekty niż rozwodnione sklepowe kosmetyki – moja cera jakby się uspokoiła, stała się odżywiona i promienna. Nie wróciłam już do drogeryjnych produktów, które nie szkodziły akurat mojej skórze, ale też zupełnie nie poprawiały jej wyglądu.

W tym momencie w domowych kosmetykach najbardziej fascynuje mnie nieograniczona personalizacja. W jednym kremie możemy zawrzeć składniki, które wspomogą skórę na różnych frontach. Przykładowo – jednocześnie wzmocni naczynka i zadziała przeciwstarzeniowo. Kupując kosmetyki w drogerii, zwykle idziemy na kompromis, bo musimy wybrać jedno albo drugie.

CZY SŁUSZNIE NIEKTÓRZY TWIERDZĄ, ŻE ROBIENIE WŁASNYCH KOSMETYKÓW JEST CZASOCHŁONNE I DROGIE?

W większości przypadków jest to mit. Wiele skutecznych kosmetyków składa się z dosłownie kilku prostych składników, które pewnie i tak każdy ma w kuchni. Resztę można zamówić przez internet za niewielkie pieniądze. Wiele półproduktów kosmetycznych ma bardzo szerokie zastosowanie – raz kupione mogą zostać użyte do wielu receptur.

Przygotowanie takich kosmetyków jak odżywcza pomadka, serum, peeling, maseczka, masło do ciała czy sól do kąpieli to często kwestia kilku chwil. Ważne, żeby odpowiednio dobrać półprodukty – powinny odpowiadać potrzebom naszej skóry, a ich użytkowanie sprawiać nam przyjemność.

Większym wyzwaniem jest tworzenie emulsji, czyli kremów i balsamów. Trzeba w tym celu połączyć olej z wodą, co jak wiemy nie dzieje się samorzutnie. Jednak nie ma co demonizować trudności wykonania kremu – to super zabawa i naprawdę rzadko udaje się coś popsuć.

OD CZEGO RADZIŁABYŚ ZACZĄĆ? CZY JEST KILKA PODSTAWOWYCH PRODUKTÓW, KTÓRE KAŻDA Z NAS POWINNA MIEĆ W SWOJEJ ŁAZIENCE?

Kluczowe jest odpowiednie dobranie półproduktów do typu cery. Często właśnie na tym skupiam się podczas indywidualnych konsultacji. Natura oferuje nam całą gamę substancji aktywnych, każdy znajdzie coś dla siebie.

Wiele osób zaczyna od stosowania naturalnych olejów nierafinowanych do twarzy i ciała. To może przynieść wspaniałe efekty, jednak trzeba uważać, by nie przesadzić. Używanie w kółko jednego oleju może paradoksalnie doprowadzić do przesuszenia skóry. Na tym etapie wiele kobiet zniechęca się do naturalnej pielęgnacji. Przy pierwszym zamówieniu warto dorzucić do koszyka np. żel hialuronowy czy aloesowy. Mieszając na dłoni kilka kropli żelu i kilka oleju, tworzymy proste serum nawilżająco-odżywcze. To świetna receptura, która może z powodzeniem zastąpić krem.

Oprócz olejów i składników nawilżających polecam również zaopatrzyć się w składniki do maseczek, np. glinki czy spirulinę. Maseczki to skuteczny i tani dodatek do planu pielęgnacji. Można precyzyjnie dostosować ich skład do stanu skóry w danym momencie.

Wspaniałe w codziennym użytkowaniu są również hydrolaty, czyli wody kwiatowe. Świetnie zastępują tonik, mają właściwości łagodzące, antybakteryjne, przyśpieszają gojenie, wzmacniają naczynka. Na dodatek przepięknie pachną.

Dla osób, które nie chcą kupować wszystkich składników oddzielnie, istnieje alternatywa – gotowe zestawy do tworzenia kosmetyków. Zawierają one wszystkie potrzebne półprodukty w odpowiedniej ilości. Wystarczy je wymieszać i gotowe. To świetne rozwiązanie na początek, pozwala oswoić się z domową produkcją kosmetyków.

KASIU, OD JAKIEGOŚ CZAS PROWADZISZ GRUPĘ NA FACEBOOKU, W KTÓREJ MOTYWUJESZ SWOJE CZYTELNICZKI DO ROBIENIA MASECZEK PRZYNAJMNIEJ RAZ W TYGODNIU, W NIEDZIELĘ. JESTEM TĄ INICJATYWĄ ZACHWYCONA! SKĄD TAKI POMYSŁ?

Wyzwanie #niedzielnamaseczka przyszło mi do głowy w pierwszych dniach stycznia. Rok 2016 rozpoczęłam z ogromną energią i optymizmem. Bardzo dużo czytałam w tym okresie o organizacji czasu i skutecznym planowaniu.

Zdałam sobie sprawę, że mimo, iż zajmuję się naturalnymi kosmetykami, sama nie poświęcam na pielęgnację tyle czasu, ile bym chciała. Takie przyjemności, jak maseczka czy relaksująca kąpiel zwykle odkładałam na nieokreśloną wolną chwilę, kiedy wreszcie uporam się z innymi zadaniami z listy. W większości przypadków ten moment w ogóle nie następował.

Postanowiłam dołożyć starań, by własne dobre samopoczucie i zasłużony relaks traktować jako priorytet. Chwila dla siebie, choćby krótka, jest potrzebna każdej z nas, pomaga zachować wewnętrzną równowagę i higienę umysłu. Kiedy o to dbamy, czerpiemy większą satysfakcję ze wszystkich innych aktywności i relacji. Grupa na Facebooku powstała, aby kobiety wzajemnie się umacniały w przekonaniu, że czas dla siebie, to nie czas stracony czy lenistwo, ale konieczność.

Udało nam się stworzyć wspaniałe miejsce w sieci. Uczestniczki wyzwania publikują w grupie swoje selfie w maseczkach. To świetna motywacja do działania. Jeśli inne kobiety, również zajęte, mają czas na chwilę relaksu, ja też dam radę! Oprócz tego, w ramach grupy wymieniamy się recepturami i urodowymi trickami.

SKORO MOWA O MASECZKACH. CZY MOGŁABYŚ NAD ZDRADZIĆ TWOJE DWIE ULUBIONE RECEPTURY NA MASECZKI, KTÓRE KAŻDA Z NAS BĘDZIE W STANIE PRZYGOTOWAĆ W DOMU?

Do zadań specjalnych polecam maseczkę z jogurtu naturalnego (2 łyżki) i kurkumy (pół łyżki). Kurkuma może tymczasowo lekko zabarwić twarz na żółto (lojalnie ostrzegam), ale świetnie łagodzi wszelkie stany zapalne oraz rozjaśnia przebarwienia – to niezastąpiona (i tania!) kuracja dla cery problemowej. Potrafi pomóc tam, gdzie zawiodły inne sposoby.

Dobrym pomysłem jest też zmiksowanie płatków owsianych na mąkę i użycie jej jako bazy do maseczek. Należy wymieszać dwie łyżki rozdrobnionych płatków z ciepłą wodą, żeby utworzyć papkę. Następnie można dodać składniki, takie jak rozgnieciony banan, łyżka miodu, pół łyżki jogurtu naturalnego czy łyżeczka oliwy z oliwek.

Proporcje składników nie są aż tak ściśle określone, można tu kombinować. Ważne, żeby maseczka miała odpowiednią konsystencję – dawała się łatwo rozprowadzić, ale jednocześnie nie spływała z twarzy. Jeśli jest za rzadka, dodaj więcej mąki owsianej. Jeśli wyszła za gęsta – dolej odrobinę wody. To naprawdę łatwe!

Taka mieszanka wspaniale odżywia skórę, dostarcza mikroelementów i witamin. Przy zmywaniu można dodatkowo wykonać delikatny peeling.

CHYBA DO NAJPOPULARNIEJSZYCH MASECZEK NALEŻĄ TE, W KTÓRYCH SKŁAD WCHODZĄ GLINKI. ZE WZGLĘDU NA MOJĄ MIESZANĄ CERĘ TO WŁAŚNIE MASECZKA Z ZIELONEJ GLINKI LĄDUJE CO TYDZIEŃ NA MOJEJ TWARZY. CZY SĄ JAKIEŚ TRIKI, KTÓRE RADZIŁABYŚ STOSOWAĆ? Z CZYM ŁĄCZYĆ GLINKI?

Glinki to świetna baza do maseczek, można z nimi utworzyć wiele kombinacji. Po pierwsze, do rozrobienia glinki warto użyć hydrolatu albo naparu ziołowego zamiast wody. Uzyskamy piękny zapach i dodatkowe właściwości (w zależności od użytej wody kwiatowej czy herbatki).

Maseczki z glinki mają tendencję do zasychania na twarzy, co nie jest wskazane. Aby tego uniknąć, polecam dodanie do maseczki żelu hialuronowego czy aloesowego, a jeśli cera jest sucha, również ulubionego oleju. Dobrze jest też spryskiwać twarz wodą termalną lub po prostu przelaną do czystej butelki z rozpylaczem.

Warto odpowiednio dobrać typ glinki. Zielona najmocniej oczyszcza, biała jest delikatniejsza, łagodząca, a czerwona polecana do cery naczynkowej.

Różne glinki można ze sobą mieszać (np. rozcieńczać zieloną za pomocą białej). Świetnym pomysłem jest też dodanie sproszkowanych ekstraktów z owoców czy ziół.

kasia-rownyNo i jak Wam się podobała krótka, ale intensywna wycieczka po świecie kosmetyków naturalnych?

Ja bym mogła słuchać Kasi bez końca. Podziwiam ją za to, że z taką łatwością przychodzi jej opowiadanie i dzielenie się swoją wiedzą. Jeśli macie ochotę dołączyć do grupy i wyzwania #niedzielniamaseczka koniecznie zerknijcie na Facebooka. Z moją regularnością bywało różnie, ale dzięki świetnej atmosferze w grupie, nowym przepisom, którymi tak chętnie dziewczyny się dzielą oraz śmiesznymi selfie, raz w tygodniu urządzam sobie małe, domowe SPA i kombinuję z różnymi maseczkami. Dołączycie?

Dziękuję Kasiu za tę niesamowitą przygodę, a Was zapraszam do zgłębiania wiedzy na temat tego co naturalne.

 

Categories bądź piękna

About

Wciąż szukam swojego miejsca na ziemi. Mieszkałam prawie rok we Włoszech, potem 4 lata w UK w przepięknym Cambridge. Kolejne dwa lata spędziłam w Australii gdzie spełniałam swoje podróżnicze marzenia. Teraz wywiało mnie na mroźną północ Norwegii, gdzie znów odkrywam uroki życia w rytmie slow. Przeżywam ogromną fascynację minimalizmem, ideą slow life, a więc i slow travel. Kocham zieloną herbatę i dobrą książkę. Chętnie opowiem Wam jak zmieniam swoje życie i otaczającą mnie rzeczywistość.