Kiedy myślę o lutym to przychodzi mi do głowy jedno słowo, które średnio nadaje się do publikacji na blogu. Więc ustalmy może, że po prostu byliśmy zajęci i mieliśmy sporo pracy, dobrze?
Kto czytał wpis o nadchodzących zmianach ten wie, że po prawie czterech latach wyprowadzamy się z Cambridge. A dlaczego? Przeczytaj tutaj, a ja Ci w międzyczasie opowiem dlaczego luty zleciał mi w okamgnieniu. Kiedy pod koniec stycznia złożyliśmy wypowiedzenie mieszkania ustaliliśmy, że będziemy codziennie coś pakować, układać, sprzątać, tak abyśmy na koniec nie zostali z masą rzeczy do zrobienia. Niby systematycznie porządkowaliśmy nasze rzeczy, ale i tak ilość pracy, która zastała nas przy tej wyprowadzce przerosła moje oczekiwania. Nasze życie zapakowaliśmy do 11 kartonów, kilkanaście toreb pojechało do sklepów charytatywnych, a meble całe szczęście udało nam się sprzedać bądź rozdać po znajomych. Wszystko skończyło się szczęśliwie, ale okien nadal nie lubię myć.
Mieszkanie wyglądało jakby wybuchła u nas co najmniej bomba, ale ciesze się, bo ta przeprowadzka zmobilizowała mnie po raz kolejny do przejrzenia swoich rzeczy. I pamiętacie wpisy o slow fashion, o ograniczaniu kosmetyków w łazience. Kłamałam, wcale nie miałam tych rzeczy wcale tak mało. Jak się wszystko wyrzuciło na podłogę i rzeczywiście przejrzało, to okazało się, że do minimalizmu to trochę mi brakuje. Jest już o niebo lepiej, a ja znów eksperymentuję z capsule wardrobe, bo przez półtora miesiąca musi mi starczyć jedna walizka ubrań, kosmetyków, butów i dodatków. Wiecie jakie fajne jest to uczucie? Znów kombinuję i cieszę się jak głupia, gdy z ulubionych ubrań uda mi się wyczarować zestaw, na który jeszcze wcześniej nie wpadłam, a w którym czuję się dobrze.
Na początku lutego wylądowaliśmy też na weekend w Toruniu. Moja przyjaciółka robiła imprezę urodzinową, więc możecie sobie wyobrazić jej minę, kiedy weszliśmy do klubu, a ona była święcie przekonana, że jesteśmy w Cambridge. Niespodzianka się udała, my spędziliśmy cudowne chwile razem. Ten wyjazd jednak tylko przypomniał mi jak bardzo tęsknię za przyjaciółmi. No ale cóż, jeszcze tylko kilkadziesiąt dni i przez kilka miesięcy będę mogła nacieszyć się obecnością bliskich.
W lutym jeszcze bardziej przycisnęłam na siłowni, o czym piszę w nowym poście z cyklu Projekt Dzik. Na siłowni pojawiły się nowe zajęcia, na które chętnie chodzę, które skupiają się przede wszystkim na korpusie ciała, plecach, rozciąganiu i prawidłowej pozycji. Prowadzący ma tyle pozytywnej energii, że pokochałam te poniedziałkowe poranki. Sporo gotowałam w domu, wynajdowałam nowe fit przepisy i cieszyłam się ostatnimi chwilami w naszej małej kuchni. Robiłam wielkie czyszczenie szafek, bo jak się okazuje nasza spiżarnia przygotowana była na co najmniej dwie wojny. Po fit przepisy zajrzyjcie tutaj.
W ramach powolnego żegnania Cambridge nareszcie wybraliśmy się do bardzo fajnej i klimatycznej kawiarni na jednej z bardziej kolorowych i gwarnych ulic w Cambridge – Mill Road. W Urban Larder znajdziecie dobrą kawę, sympatyczną obsługę i całkiem smaczne przekąski. To właśnie tam zabrałam Kasię, która wraz z mężem tworzy markę MIUGO. Spędziłyśmy bardzo miłe przedpołudnie, plotkując, rozmawiając o blogowaniu, tworzeniu własnego biznesu, a także ot, tak po prostu o życiu. Kasia przywiozła dla mnie bardzo miłą niespodziankę, a rezultaty naszej współpracy pojawią się już niedługo na blogu.
Na blogu też się sporo działo. Pojawiło się już trzecie wydanie Blogerskiego przewodnika po świecie, a także kilka wpisów gościnnych, w których blogerzy podróżniczy opowiadali o sobie, swoim podejściu do podróżowania, marzeniach i powodach, dla których założyli bloga. Tyle inspirujących osób! Na A Dreamer’s Life pojawił się też wpis o moich przemyśleniach o życiu w rytmie slow, o tym jak próbuję odnaleźć szczęście w codzienności. Wpis spotkał się z tak pozytywnym odbiorem, że do tej pory zaglądam na komentarze i nie dowierzam jak merytoryczną i ciekawą dyskusję wywołałam swoimi słowami. Zerknijcie, może i Wam przyda się odrobina motywacji do bycia po prostu radosnym i zadowolonym z tego co mamy.
WPISY, KTÓRE MOGLIŚCIE PRZEGAPIĆ W LUTYM:
BLOGERSKI PRZEWODNIK PO ŚWIECIE
DREAMER’S STORIES – BLOGERSKIE OPOWIEŚCI OOPSSIDEDOWN
PODSUMOWANIE MIESIĄCA – STYCZEŃ
DREAMER’S STORIES – BLOGERSKIE OPOWIEŚCI FLOATING MY BOAT
WYGRZEBANE Z SIECI CZYLI LINKI GODNE POLECENIA #12
TOFUCZNICA Z PAPRYKĄ I SZPINAKIEM
DREAMER’S STORIES – BLOGERSKIE OPOWIEŚCI OBRAZKI BLONDYNKI
I JAK TO JEST Z TYM ŻYCIEM W RYTMIE SLOW?
ZMIANY ZMIANY – PRZEPROWADZAMY SIĘ!
Jak Wam minął luty? Czujecie, że dobrze rozpoczęliście nowy rok?