Ostatnio coraz częściej się słyszy o panującej modzie na życie slow. Początkowo podchodziłam to tego terminu oraz samej filozofii nieco sceptycznie. No bo niby jak zwolnić? Przecież tyle rzeczy jest do zrobienia! Praca, obowiązki domowe, blog, spotkania ze znajomymi. Nie mam czasu żeby zwolnić.
Jednak w zeszłym roku zafascynowana książką „Slow Fashion. Modowa Rewolucja” Joanny Glogazy przyjrzałam się bliżej również blogom o podobnej tematyce. W głowie zaczęło kiełkować mi pytanie, czy w tym pośpiechu i stresie odnajduję radość? Po kilku tygodniach, cudownych wakacjach w Polsce, mimo że bardzo intensywnych, to spędzonych również w sposób propagowany przez zwolenników życia slow. I odnalazłam w tym radość.
Od września ja, mój dom oraz wszystko co mnie otacza przechodzi metamorfozę. W kilku wpisach opowiem Wam jak postanowiłam zmienić podejście do codzienności tak, aby czerpać z niej jak najwięcej przy jednoczesnym celebrowaniu chwili. W tym cyklu znajdziesz podpowiedzi na to, jak poradzić sobie ze zbędnymi rzeczami, które Cię otaczają oraz jak się skutecznie rozprawić z niedomykającą się szafą. Też masz szafę, z której ubrania wręcz się wylewają, a nadal nie masz co na siebie włożyć? No właśnie… Opowiem Ci o tym jak sobie poradziłam z porządkami w szafie, w łazience oraz jak zmienił się wystrój w moim domu w zgodzie z zasadą mniej znaczy więcej. Planuję również się z Tobą podzielić niezwykle praktycznymi i przydatnymi wskazówkami jak oszczędzać pieniądze.
Dzisiaj jednak poświęcę kilka słów na temat książki Joanny Glogazy, która odmieniły moje spojrzenie nie tylko na moją garderobę, ale również na życie. W najbliższym czasie napiszę Wam również kilka słów o książce „Elementarz Stylu” Kasi Tusk.
„SLOW FASHION. MODOWA REWOLUCJA” JOANNA GLOGAZA
Joanna Glogaza prowadzi bloga Styledigger. Jest również założycielką marki Lunaby, sprzedającej luksusowe pidżamy (przepiękne swoją drogą). Jej bloga śledzę od dobrych kilku lat i kiedy tylko wspomniała o tym, że wydaje książkę, wiedziałam, że będzie to pozycja dla mnie. Kilka dni temu Asia ogłosiła, że 1 czerwca w księgarniach pojawi się jej druga książka.
Nie przepadam za typowymi poradnikami, które dyktują Ci, jak masz żyć i co zrobić, aby Twoje życie zmieniło się jak za dotknięciem magicznej różdżki. Joanna podeszła do tematu bardzo profesjonalnie, widać tu ogromną wiedzę, pasję. Podoba mi się również to, że skłania Cię do przemyślenia, do zastanowienia się, gdzie zmierzasz. Pokazuje, że jej potrzeba ograniczenia kupowania ubrań wynikła, z tego z czym sama kłopocze się na co dzień, czyli z przepełnionej szafy. Paradoksalnie posiadając więcej ciuchów wciąż powtarzamy, że nie mamy czego na siebie włożyć. Znasz to, prawda? Piękna oprawa graficzna, lekkie pióro, mnóstwo praktycznych porad. Jestem w trakcie czytania jej po raz trzeci i za każdym razem odnajduję w niej coś nowego, inspirującego. Moja szafa, nadal nie jest idealna, ale szukam, szukam swojego stylu, swojej drogi. Nigdzie się nie spieszę, analizuję, próbuję zrozumieć czego potrzebuję, czego oczekuję od swojej idealnej garderoby.
Zgodnie z zaleceniami Asi stworzyłam swój mood board. Tablicę pełną inspiracji. Pewnego wieczoru usiadłam z kieliszkiem wina, nożyczkami oraz stosem starych numerów Vogue’a i zaczęłam je przeglądać. Wycinałam stylizacje, dodatki, kosmetyki, zdjęcia, które wpadły mi w oko i z którymi mogłabym się utożsamić. Kiedy skończyłam zauważyłam, że większość stylizacji opiera się na typowej klasyce. Dominują biele, granty, czernie. Jeansy, białe koszule, czarne szpilki, baleriny, paski. Prostota. To co lubię najbardziej. Już wiem, w którym kierunku mam zmierzać. Teraz pozostaje mi przejrzeć swoją szafę, zdecydować co warto zachować, spróbować połączyć ubrania w gotowe stylizacje, sprawić, aby większość ubrań można ze sobą dowolnie łączyć.
Asia bardzo podkreśla fakt, iż nie powinniśmy trzymać ubrań na specjalną okazję. To pewna pozostałość po czasach PRL-u i tego co wmawiały nam nasze mamy i babcie, aby nie wkładać danej sukienki, bo się jeszcze pobrudzi, zniszczy. W dzisiejszych czasach dostęp do ubrań jest łatwy i czy naprawdę nie zasługujemy, aby wyglądać dobrze i czuć się dobrze w ulubionej sukience?
W wielu miejscach Joanna próbuje nas przekonać, żeby nie traktować zakupów jako mechanizm dodający nam pewności siebie i poczucia, że bycie modnym i posiadanie ubrań z najnowszej kolekcji to niezbędny element do tego, aby móc się czuć dobrze w swoim ciele.
Jeszcze długa droga przede mną. Dopiero zaczynam czuć o co w tym wszystkim chodzi, dużo czytam, uczę się, chłonę wiedzę od innych. Znacie jakieś dobre blogi, książki, artykuły o slow fashion? Mam nadzieję, że zaintrygowałam Was tym wpisem i sami pomyślicie o slow fashion jako o sposobie na życie.